Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat

Buster
Gość	Wysłany: Sob 21:01, 05 Maj 2007    Temat postu: Czwarta Władza - #1 - Koniec początku, początkiem końca...   Stało się, osiągnąłem poziom wystarczający, by wyrocznia uznała mnie za gotowego do wyruszenia na główny ląd tych krain. Po krótkiej wymianie argumentów z wyrocznia, zdecydowałem się zostać druidem, by leczyć innych. W mgnieniu oka byłem już w nieznanej mi świątyni. Moją uwagę przyciągnęła skrzynia, która o dziwo była zwrócona na północ i zajęło mi dłuższą chwile rozpracowanie tego faktu i rozpoczęcie prób otwarcia jej z drugiej strony. Po wykonaniu tej czynności, katem oka dojrzałem posąg i tabliczkę. Gdy myślałem, jak trudne zadania przyjdzie mi wykonywać, by rosnąć w siłę, nie myślałem o tak szalenie trudnej misji jak dotknięcie posągu. Na tabliczce ujrzałem napis: „Dotknij Posagu, a staniesz się mieszkańcem tego miasta....” Z niewiadomych przyczyn, słowo posąg zostało wyryte na tabliczce jako wielka litera. Po wykonaniu tych bardzo trudnych zadań, przyszedł czas na spacer po mieście i okolicach. Kilkadziesiąt metrów na wschód od tajemniczej świątyni, stoi sobie samotny Pirat Jack. Zamknięty w kwadratowym opakowaniu z lady posiadając tylko jeden pojemnik z woda, a w dodatku wielkości szklanki. Bogowie maja skłonności sadystyczne *uśmiech*. Kontynuując spacer, po drodze mijam wiele prywatnych nieruchomości, z przedmiotami o wysokiej wartości porozrzucanymi bez ładu i składu, cóż... Oni to nazywają dekoracją... Ciekawe tylko jak czują się z deptaniem tych wszystkich drogocennych przedmiotów. Skierowałem się na zachód i odkryłem, ze pożądany przeze mnie budynek znany jako „depo”, znajduje się właśnie w tej części miasta. Kilka osób pojawiało się od czasu do czasu, a drogę tamowały, powszechne dosyć, złote plecaki zawierające puste pojemniki na wodę. Zaintrygowała mnie lawa, czy tez magma na środku placu przed „depo”, gdy się jej przyglądałem, z nikąd pojawiła się wielka kula ognia, spodziewałem się, ze jestem martwy, już przygotowywałem skróconą modlitwę o łaskę przy sądzie ostatecznym, gdy zorientowałem się, że nie odniosłem żadnych obrażeń. Osoba ta wciąż przywoływała kule ognia, a ja stałem sobie w środku niej, jak gdyby nigdy nic. Będąc w szoku, wpadłem na pomysł, zjedzenia czegoś. Szczęśliwie trafił się sklep spożywczy kilka kroków ode mnie. Grzecznie przywitałem się z nieznajomym, a w odpowiedzi osoba ta wrzasnęła mi prosto w twarz „YO!!!”, zainteresowało mnie, także, skąd zna moje imię, które nie owijając w bawełnę, też zostało wykrzyknięte... W rezultacie ogłuchłem na kilka dobrych minut i zrezygnowałem z dalszych zakupów u tego sprzedawcy. To musi być jakiś układ!
Powrót do góry